PrincessMaker.pl https://princessmaker.eu:443/forum/ |
|
Dziennik tatuśka Cloud`a https://princessmaker.eu:443/forum/viewtopic.php?f=8&t=128 |
Strona 1 z 4 |
Autor: | Cloud [ 5 sie 2008, o 13:29 ] |
Temat: | Dziennik tatuśka Cloud`a |
Natchniony pomysłem podsuniętym przez Nemo, rozpocząłem wytężoną pracę umysłową mającą na celu przyniesienie efektu w postaci dziennika początkującego gracza, związanego z wychowywaniem córki w "Princess Maker 2". W tym wątku pozwolę sobie zatem na bieżąco wrzucać poszczególne notki. Nie krępujcie się tu dorzucania własnych trzech groszy ![]() Podczas gry i skrobania uwag, pomocne okazały się: - pepsi - chipsy o smaku paprykowym - solone paluszki - dwa długopisy (po kwadransie pierwszy odmówił współpracy) - soundtrack z "FF 8" odpalony w tle (rzępolenia z gry nie byłem w stanie strawić i wyłączyłem muzykę już po pierwszym podejściu do "PM 2") Dziennik tatuśka Cloud`a Osoby dramatu: 1) Tatusiek Cloud - człek młody i niedoświadczony w rodzicielstwie, potomstwa nie posiadający (a przynajmniej nie dysponujący żadną wiedzą w tym temacie ![]() 2) Kaśka - córa zesłana przez boga Marsa posługującego się irytującym, staroangielskim dialektem (czy jak to cholerstwo nazwać). Dziecię urodzone 17.04. i prezentujące cechy właściwie swemu znakowi zodiaku (baranica jak się patrzy). Kaśka pod mym dachem jest już trzy miesiące i w czasie tym osiągnęła co następuje: - rozpoczęła lekcje fechtunku - rozpoczęła lekcje mordobicia - wybrała się do lasu - oberwała po dupie od jakiegoś przerośniętego sokoła (w następstwie została przetransportowana do chaty Cube`m, który śmiało mógłby wspomagać naszych rodzimych ratowników GOPR`u; oszczędziłoby się na paliwie do zdezelowanych śmigłowców) - doprowadziła do rozpaczy małorolnego z farmy (przewracając siano, które zamiast za Kaśką lądowało NA Kaśce) - wywołała furię u właściciela restauracji (pewnie poszło o te potłuczone talerze) - usiała podłogę w kościele masą książek - została spławiona przez paru kolesi w zamku i przez jedną laskę Prace nad utemperowaniem Katarzyny wznowiłem wczoraj po 23:00 i pamiętny słów Nemo o pchaniu córki w ramiona smoka, wykopałem ją na pustynię. Kaśka beztrosko rozpoczęła wędrówkę, a gdy zapadł zmrok, natknęła się na jakiegoś kolesia w średniowiecznym moherze. Grunt, że nie na żadnego przeciwnika, któremu musiałaby zademonstrować brak swoich umiejętności bojowych. Wymieniła uprzejmości (kulturę słowa należy dzieciom wpajać, nie? ![]() Zirytowany coraz mocniej (forsy brak, a Kaśka żre jak koń), postanowiłem przetestować umiejętności córki w zakresie sprawowania opieki nad innymi bachorami. Poszła zatem do żłobka i spędziła w nim czas zatykając uszy (tu się z nią akurat zgadzam, ale niezupełnie o to mi chodziło, by odnaleźć cechy wspólne z córką). Kolejny raz przejrzałem dostępne dla Kaśki zajęcia, za które (jak wieść niesie) czasem nawet płacą (haha). Pomedytowałem przez chwilę i w końcu uznałem, że trudno, niech się dzieje, co chce. Wysłałem córkę na cały miesiąc do pracy na farmie. Kondychy nabrała, czemu nie, ale małorolnego kolejny raz doprowadziła do rozpaczy. Mnie również. Wówczas przypomniało mi się, że na stronie czytałem coś o destrukcyjnym wpływie stresu na poczynania stworzeń zwanych dziećmi i szybko sprawdziłem poziom tego współczynnika u Katarzyny. Szczęka mi opadła, bo był istotnie dość wysoki i przez myśl mi przeszło, że na jej miejscu to bym chyba małorolnego udusił w celu odreagowania nagromadzonych emocji. Ewentualnie pogoniłbym kury. Pozwoliłem zatem Katarzynie kolejny miesiąc spędzić na szlajaniu się po ulicach. Stres zszedł, ale nie do końca. W ramach eksperymentu następny miesiąc zorganizowałem bardziej twórczo. Dwa razy wypoczynek, raz małorolny. No i wreszcie! Trzy dni przepracowała, małorolny przestał narzekać i kasę wypłacił. Zaraz potem przyszła forsa z zamku i rozpoczął się Harvest Festival, na którym Katarzyna wzięła udział w igrzyskach (turnieju?). Oczywiście dostała po dupie. Skończyły mi się paluszki, a wraz z nimi chęci wychowawcze, zapisałem więc stan gry i oddałem się innym zajęciom. Do Katarzyny powrócę zapewne w dniu dzisiejszym ![]() |
Autor: | Akane [ 5 sie 2008, o 16:57 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
Odnoszę wrażenie, że wychowywałeś się na "Top Secrecie" i książkach Joanny Chmielewskiej |
Autor: | Cloud [ 8 sie 2008, o 20:20 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
Skąd wiedziałaś? ![]() Dobra, czas wrócić do dziennika ![]() Przez dwa dni nie miałem chwili, żeby coś sensownego sklecić (klepałem na brudno), ale dzisiaj udało mi się nadrobić zaległości, usiąść nad notatkami i tym samym przedstawiam dalsze losy Katarzyny. Nastały miesiące chłodne i tym razem pamiętałem, że Kaśkę należy w coś ciepłego przyodziać, co by mi potem nie kichała po całym domu. Ubrałem ją zatem w futro i wykopałem do małorolnego. Forsę przyniosła. Porozmawiałem z nią chwilę na tematy, jak sądziłem, niewinne. Nie spodziewałem się jednak, że dziecię liczące sobie raptem dziesięć wiosen zacznie narzekać na rozmiar swojego biustu ![]() Nowy Rok przywitaliśmy bez większych wzruszeń, a sposób spędzania czasu nieco nam się usystematyzował. Kaśka zasuwała u małorolnego i u pingwina, a stres odreagowywała szlajając się po mieście. Szafa grała, kasa rosła. W kwietniu dziecko skończyło jedenaście wiosen i tatuś uszczęśliwił ją z tej okazji tortem ze świeczkami (liczę, że nie roboty własnej, lecz Cube`a) i prezentem w postaci lalki. Barbie to nie była, ale Katarzyna wydawała się zadowolona. No myślę, bądź co bądź swoje ta laleczka kosztowała ;P Ptaszki już na dobre rozćwierkały się za oknami, forsa w kieszeni pobrzękiwała przyjemnie i uznałem, że można zaryzykować ponowne wykopanie Kaśki na lekcje. U małorolnego dalej odrabiała pańszczyznę przynosząc coraz to większe sumy, a dodatkowo jeden tydzień spędzała na lekcjach szermierki. Tatuś zaczynał być już całkiem zadowolony, kiedy nagle na lekcje wparował jakiś łysol z zamiarem zrobienia rozróby. Kaśka dzielnie postnowiła stawić mu czoło i tradycyjnie dostała po dupie. CPR się nie pojawiło (obraził się koleś czy co?). Co gorsza nie miałem już możliwości wysłania Kaśki na szermierkę. Zapisałem zatem stan gry i poszedłem do Biedronki po zapas pepsi i solonych paluszków. Po powrocie ponownie odpaliłem grę i postanowiłem wysłać Kaśkę raz jeszcze na pustynię. Zasuwała u małorolnego i u pingwina, by uzbierać więcej kasy i w lipcu wyruszyła na spacer. Wystawiać jej do walki nie miałem zamiaru, zbyt dobrze pamiętałem jak się kończyły jej dotychczasowe pojedynki. Po drodze spotkała znajomego w moherze i jakiegoś średniowiecznego ZOMO`wca. Spoko majonez - byle nie spotykała smoków... Na drodze Katarzyny stanął troll, ale i tym razem dzieciakowi udało się ukryć (jak tak dalej pójdzie, to ją chyba wyślę na misję do Afganistanu). W końcu po raz drugi stanęła oko w oko z Niebieskim Smokiem. Zapłaciła co musiała i poszła dalej. No no! Rzeczywiście warto było poświęcić trochę srebrników! Po splądrowaniu skrzyni i spotkaniu kolejnego smoka (który szczęśliwie nie palił się do bitki), Katarzyna ruszyła w dalszą drogę. Natknęła się na harpię i choć spróbowała się ukryć, to niestety tym razem jej się to nie udało (inne podłoże robi Kaśce wyraźną różnicę). CPR wkroczyło i przytargało ofiarę do domu, a ja z roziskrzonym wzrokiem rzuciłem się na przywiezione z pustyni "skarby". Kolejne tygodnie Kaśka spędziła na zajęciach mordobicia i zasuwając u małorolnego. I tak oto zbliżył się czas kolejnego Harvest Festival. Katarzyna nie wzięła w nim jednak udziału, ponieważ zapisałem stan gry przypominając sobie, że byłem umówiony na bilard ![]() |
Autor: | Akane [ 8 sie 2008, o 21:19 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
Cloud napisał(a): Skąd wiedziałaś? ![]() Tak właśnie ![]() ![]() ![]() |
Autor: | Cloud [ 10 sie 2008, o 13:04 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
Nie widzę przeciwwskazań. Jeśli komuś będzie się chciało to w ogóle czytać ![]() |
Autor: | Cloud [ 14 sie 2008, o 13:58 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
Część kolejna, jeszcze bez screenów, bo mi się nie chce ![]() A zatem Harvest. Tradycyjnie Kaśka dostała w dupsko, choć pierwszą rundę nawet przeszła, ku mojemu zaskoczeniu. Z trudem, bo z trudem, ale jednak. Przy kolejnej jednakże szans nie miała żadnych, trafił jej się taki duży byk, z facjaty i postury kojarzący się silnie z wodzem Wikingów albo innym ustrojstwem. Dwa razy pyknął siekierką i zdumiona Kaśka wylądowała na zadku wybałuszając oczy. Jakby się sukcesu spodziewała... Swoją drogą może by ją tak na Olimpiadę do Pekinu wysłać? Wpasowałaby się do naszej kadry idealnie ![]() Harvest się zakończył i znowu powiało chłodem. Katarzyna pracowała u małorolnego, dodatkowo postanowiłem wykopać ją do drwala, bo okazało się, że już może tę robotę podjąć. Czemu ja wcześniej tego nie zauważyłem? Wiem. Za dużo pepsi. I browaru Mijały kolejne tygodnie. Pracę u pingwina Kaśka porzuciła (jak sądzę, bez większego żalu) i trzymała się małorolnego który płacił coraz lepiej (bonusy, ach bonusy) i drwala, u którego było nieco gorzej, ale nie wymagajmy zbyt wiele. Kasy przybywało. Postanowiłem zatem zainwestować nieco w Katarzynę i za zgromadzone srebrniki nabyłem jej lepszą kapotę bojową i miecz. Dajmy na to, że miecz. Kawał żelaza. Jak ona to w ogóle dała radę dźwigać? Nieważne. Serce me drgnęło po kolejnych urodzinach córy, na które otrzymała książkę (dość tania była. Ciekawe czy Kaśka umie czytać? ![]() Po powrocie z wakacji Katarzyna znowu zaczęła zasuwać u drwala, odpuszczając chwilowo małorolnego. Uznałem, że powinna pakować. Pakowała zatem, kasę nawet przynosiła, choć o bonusach nie było mowy. Gdy nieco podreperowała budżet okazało się, że znowu może latać na lekcje fechtunku. No to poleciała. I w ten sposób znowuż zbliżyła się jesień, a ja postanowiłem zapisać stan gry. Przerwa w opiece nad Katarzyną nieco mi się zresztą wydłużyła, ponieważ musiałem się skupić na opiece nad istotą żywą, młodą i chwilami głupią, acz sercu memu bliską. Wtajemniczeni jarzą. A zatem do następnego, nie wiem kiedy nastąpi. Może i dziś. Jeśli starczy mi złociszy na jakieś zagrychy, które mogłyby zasponsorować kolejne zmagania wychowawcze. |
Autor: | Cloud [ 17 sie 2008, o 19:06 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
Dzisiejsza notka będzie krótka (jako i moja gra) oraz pełna rozgoryczenia Otóż, jak zapewne pamiętacie, w poprzednim odcinku bajki której autora niespodziewanie trafił szlag, córka moja Katarzyna przypakowała ostro, rąbiąc wściekle drewno i zasuwając u małorolnego. Głównie jednak wysiłki własne skoncentrowała na tym pierwszym, siła jej wzrastała, szafa grała a ja byłem nawet zadowolony i plany na przyszłość snułem takie bardziej świetlane. Grę zapisałem jesienią i dziś wznowiłem rozrywkę. Córka skoczyła raz jeszcze do drwala, raz na lekcję fechtunku, porozbijała się nieco po ulicach miasteczka i powróciła do chaty. Ukochany tatuś (czyt. ja) czekał na nią z niespodzianką. Nabyłem tej jędzy lepszą zbroję i lepszy miecz, sprzedając oczywiście ustrojstwa, z których korzystała poprzednio. Sakiewka zaczęła świecić pustkami, ale uzbrojony w wiedzę przekazaną mi na forum princessmaker.pl, wiedziałem swoje. Wygrana w turnieju mogłaby zwrócić wydatki. Z nawiązką! Wyposażyłem zatem Katarzynę w zdobyte dla niej akcesoria i wykopałem na arenę. Szło dobrze. Pierwszy przeciwnik padł, przy drugim nieco się spociła. I nagle wyskoczył jakiś kolo i strzelił w moją córkę z bolta. Mnie szczęka opadła, Katarzynie dodatkowo opadły kończyny dolne i po chwili zaliczyła glebę, sadzając dupsko na piasku. Ja zaś wydałem z siebie okrzyk mało ludzki, a potem wyrzuciłem jeszcze kilka słów, powszechnie uważanych za obelżywe, zatem cytować ich tutaj nie będę. Zapisałem stan gry, warcząc jeszcze pod nosem i postanawiając, że dziś już do niej nie usiądę. Zważywszy ilość wypitej w dniu dzisiejszym kawy, kolejne wstrząsy mogłyby przyprawić mnie o zawał. Dziękuję, postoję. Do upiornej córy powrócę pewnie jutro, o ile adrenalina opadnie i pozwoli przemyśleć strategię wychowawczą. |
Autor: | Akane [ 18 sie 2008, o 13:26 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
Drogi Chmurku! Radzę posłać córkę na zajęcia teologii, gdzie mała nauczy się obrony przed magią ![]() ![]() |
Autor: | Nemo [ 18 sie 2008, o 13:36 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
A ja dać sobie rok spokoju od turnieju walk, przejść na coś innego co nabija wrażliwość, a potem poodkrywać miejsca jej wymagające ![]() |
Autor: | Cloud [ 19 sie 2008, o 20:14 ] |
Temat: | Re: Dziennik tatuśka Cloud`a |
Powyższe uwagi wziąłem do serca, a potem z trudem przepchnąłem je do umysłu, w którym przez krótką chwilę polewitowały w próżni, odbijając się od wnętrza mojej czaszki. Wyciągnięcie wniosków okazało się dla mnie rzeczą niekoniecznie prostą, zwłaszcza, że pchanie dziecka w ręce pingwina (again...) oraz wychowywanie Katarzyny na dziewczę subtelne i wrażliwe, spotkały się z moją niechęcią i dezaprobatą. Ambicje mam wszakże potężne i może nie sięgają one szczytów osiągniętych przez inną Katarzynę (która zapisała się na kartach historii jako władczyni pewnego państwa i jednostka niewyżyta w sferze... zaraz, czy to czytać mogą dzieci? ![]() Goniliśmy resztkami i zaczęliśmy już niemal przymierać głodem, przez myśl przemknęło mi nawet sprawdzenie, czy CPR w chwili totalnej klęski nie zechce posłużyć także jako "emergency food", ale do kanibalizmu dojść nie zdążyło. Po chwili wahania zdecydowałem się posłać córkę na polowanie. Nie widziałem jej co prawda w roli doskonałego łowcy, ale co mi szkodziło sprawdzić? Może przyniosłaby chociaż jakiś obiad? CPR zapewne ucieszyłby się, że w roli dania wieczoru zastąpiłby go jakiś dzik, względnie wypasiony królik. Napędzany tą nadzieją wysłałem Katarzynę w las i z niecierpliwością oczekiwałem jej powrotu, bezmyślnie kontemplując zaschnięte wnętrza rozrzuconych po kuchni garnków. Kaśka wróciła po paru dniach, niestety nie dość, że bez dziczyzny, to jeszcze i bez kasy. Koleś z szopem na głowie, który córę moją miał przysposobić do polowania, jakoś nie wziął sobie tej roli do serca, z góry zakładając, że dziewczyny się na myśliwych nie nadają. Cóż to za szowinistyczna świnia!! Oburzony wyrzuciłem z siebie kilka mało eleganckich słów i stanowczym kopem posłałem Katarzynę na powrót do drwala. Czas jej urodzin zbliżał się, a tym samym realizacja mojego niecnego planu, zmierzającego ku przejęciu władzy nad Wszechświatem. Wróć... To nie ta gra. Yeah. Whatever. Wróćmy do Katarzyny. Córa zapierniczała u drwala aż iskry się sypały i powoli znowu zaczęliśmy wychodzić na prostą. Nie na tyle niestety, by na trzynaste urodziny ufundować jej jakiś zarypisty prezent. Styknęło tylko na lalkę. Chwilę zastanawiałem się jak Kaśka zareaguje na taki sam podarek, jaki otrzymała dwa lata wcześniej, ale widać dziecko miało totalną sklerozę, bo na widok zabawki ucieszyło się nieziemsko. Może parę razy wyrżnęła się w łeb widłami, gdy jeszcze pracowała u małorolnego i stąd ta amnezja..? Wyszczerzyłem ząbki w promiennym (acz nieco fałszywym) uśmiechu i zatarłem chciwe rączki. Natychmiast po urodzinach uszczęśliwiłem Kaśkę wiadomością, że rozpoczyna nową karierę i zaciągnąłem ją na cmentarz. Kasa z tego co prawda nie zapowiadała się nadzwyczajnie, ale za to praca w charakterze hieny... tfu! Stróża, stróża!! W charakterze stróża, pozwalała wzrosnąć obronie przed magią (sic!) i wzrosnąć wrażliwości, której z uporem maniaka czepiał się Nemo (zaprzyjaźniona jednostka z forum princessmaker.pl). Liczyłem po cichu, że warowanie wśród umarlaków co prawda pozwoli owej nieszczęsnej wrażliwości wzrosnąć, ale nie uczyni z Katarzyny sentymentalnej gęsi, niezdatnej do niczego. Kaśka radziła sobie średnio na jeża, nawet nie tragicznie (być może dzięki podszlifowanej już nieco u pingwina obronie przed magią?), praca u drwala wciąż jednak była niezbędna. Pocieszałem się myślą, że początkowo nie szło jej nigdzie, a potem jakoś się wyrobiła, więc i w stróżowaniu powinna osiągnąć w końcu jakiś sensowny poziom. Od rozważań oderwał mnie Harvest Festival, z którym (znowu) wiązałem swoje nadzieje. Przeanalizowałem z marsem na czole umiejętności Katarzyny i uznałem, że źle być nie może. Dodatkowo wysoki poziom wytrzymałości dzięki zasuwaniu u małorolnego, powinien pomóc. Wykopałem córę na turniej i w napięciu wpatrzyłem się w żółty piasek na arenie. I oto, mili państwo, nastąpił przełom. Kaśka szła jak burza i choć w potyczce z wikingiem szans nie miała żadnych, to drugie miejsce tej ofermie udało się wreszcie uszarpać! Odetchnąłem z ulgą i z otwartymi ramionami powitałem wracające do domu pieniążki wygrane w turnieju. Wreszcie cały mój wysiłek pedagogiczny, zszargane nerwy i nieprzespane noce, nieco mi się zrekompensowały. CPR również wydawało się zadowolone (i wcale mu się nie dziwię, zważywszy, że o mało co nie skończył chłopak jako potrawka...). Gwiżdżąc wesoło pod nosem wysłałem Kachę na cmentarz i do drwala i rozpocząłem planowanie dalszej ścieżki edukacji. Wkrótce postanowiłem wznowić lekcje szermierki i mordobicia - na poziomie średnio zaawansowanym - licząc, że w niedługim czasie Katarzyna opanuje co najmniej umiejętność wykonywania kopniaka z półobrotu. W styczniu postanowiłem zapisać grę i do roli tatusia wrócić w późniejszym terminie. Szalom! |
Strona 1 z 4 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |